Panie Mariuszu, teoria ciekawa, choć nie bez wad. Nie zgodzę się przede wszystkim odnośnie roli jaką odegrał dostawca pizzy. Nie można go tu interpretować jako Chrystusa. Powód jest banalnie prosty. Chrystus nie tyle oddał życie za grzeszników (jak sam Pan zauważył), ile swoją śmiercią zbawił ich od wiecznego potępienia. Kogo zaś zbawia w filmie biedny dostawca pizzy? Jedynie snajpera. Zbawia go od śmierci z rąk oddziału specjalnego, zbawia od dalszych poszukiwań. Słowem - jest dla snajpera gwarancją bezpieczeństwa i nietykalności. Został potraktowany skrajnie instrumentalnie, a jego śmierć nie przysłużyła się nikomu prócz samego snajpera. I właśnie dlatego analogia z Chrystusem jest tu chybiona. Zreztą przyrównywanie snajpera do Boga też nie wytrzymuje próby. Zastrzelenie alfonsa jest tutaj przykładem rażącej niekonsekwencji ze strony "boga z karabinem". Gdybyśmy rzeczywiście mieli do czynienia z sprawiedliwym ale miłosiernym "demiurgiem', alfons także dostałby swoją szansę i swoja budkę telefoniczną. Jak wiemy - nie dostał.

pozdrawiam

Traktujesz kinematografię zbyt poważnie...